Ostatnio złoto odzyskało część strat. Wielu zadaje
sobie pytanie, czy w końcu uformowało się dla niego dno. Uznano, że
większość tego, co zyskało, wynika z niewystarczającego zaspokojenia
popytu i gołębich wystąpień Bernankego podczas niedawnego spotkania
Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Jednak dwa kluczowe wskaźniki
mówią, że wraca popyt na fizyczne złoto, natomiast nie na kontrakty czy
fiducjarne waluty.
Pierwszy wskaźnik to „backwardation”, które
pojawia się, gdy cena kontraktów terminowych na złoto jest niższa, niż
obecna cena spotowa. Oznacza to, że traderzy są skłonni zapłacić więcej
za kruszec, który jest dostępny od ręki, zamiast nabywać kontrakty
terminowe na złoto dostarczane kilka miesięcy później.
Jeśli złoto pozostaje w backwardation przez jakiś czas, znaczy to, że
nikt nie chce wykorzystać wolnej od ryzyka możliwości arbitrażu,
sprzedając fizyczne złoto i jednocześnie kupując kontrakty terminowe.
Operacja ta jest znana jako „de-carrying” złota. Gdyby traderzy sięgnęli
po ten wolny od ryzyka zysk, kruszec byłby wypychany z backwardation do
normalnego stanu „contango”, gdy cena kontraktu terminowego jest
wyższa, niż ceny spotowe na fizyczne złoto. Fakt, że metal ten pozostaje
w backwardation oznacza, że jest bardziej oderwany od dolara. Jeśli
tendencja ta będzie się utrzymywać, cena złota, wyrażona w amerykańskiej
walucie, może znacznie wzrosnąć.
Backwardation jest dość powszechne w przypadku innych surowców,
takich jak ropa naftowa czy miedź. Ale jeśli chodzi o srebro i złoto,
powinno być niezmiernie rzadkie, bo zapasy metali szlachetnych na Ziemi
są stałe. Zmieniają tylko właściciela. Dlatego nagły niedobór złota
oznacza, że jego wartość będzie stabilnie rosła, podczas gdy waluty będą
tracić na wartości. To się dzieje z przerwami od 2008 r., jednak
ostatnio złoto głębiej i na dłużej wpada w backwardation.
Drugim ważnym wskaźnikiem popytu na złoto jest negatywny, oferowany
kontrakt terminowy na złoto, czyli współczynnik GOFO. Ten ostatni
oblicza się, wyodrębniając go z LIBOR, czyli średnich stóp pożyczek
międzybankowych. Jeśli wskaźnik GOFO jest dodatni, oznacza to, że ludzie
chcą trzymać dolary. Gdy jest ujemny, to chcą się ich pozbywać. Podobne
jak „backwardation”, ujemny wskaźnik GOFO sygnalizuje, że popyt na
żółty metal zdecydowanie przewyższa podaż.
Ale co z tego, czemu te dwa wskaźniki są tak ważne? Po pierwsze,
dowodzi tego historia. Ostatni raz złoto było w backwardation, a GOFO
był ujemny w 2008 r., tuż przed największym i najdłuższym rajdem cen
tego kruszcu. Szersze czynniki makroekonomiczne, które odegrały kluczową
rolę w kryzysie finansowym z 2008 r. (dofinansowania ratunkowe,
agresywne programy skupu obligacji i przytłumione stopy procentowe), nie
zniknęły, a raczej się nasiliły. Po drugie, ujemny GOFO i backwardation
są ważne dla złota, ponieważ są wyraźną miarą popytu. Pokazują, że
popyt na nie rośnie, a łatwo dostępna podaż maleje. Co więcej,
sygnalizują jednoczesny spadek popytu na dolary.
Na podst. Futures Markets Signal Gold Ready to Erupt, Teresa Kong, Euro Pacific Capital
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.